Jaką drogę wybierasz Ty?

sty 9, 2022

Bardzo często słyszymy, że jeśli ktoś w nas coś wzbudza, to znaczy, że mamy to w sobie do przepracowania. Że skoro to przyciągamy, to tym emanujemy. No… Jest tak i nie jest tak. Jesteśmy swoimi lustrami i możemy się sobie przyglądać. To, że ktoś w nas wzbudza jakieś emocje, nie zawsze oznacza, że musimy się przy tym za każdym razem zatrzymać i w tym grzebać. Emocje będą w nas żywe zawsze, chyba że dość umiejętnie zamrozimy je i zakopiemy w głębinach naszej podświadomości. To się sprawdzi tylko na jakiś czas. Spotykając na swojej drodze różnych ludzi, w których będą się one odbijać, dojdzie do ich przebudzenia i niewyrażone mogą uderzyć w nas z jeszcze większą siłą. Dlatego tak ważne jest, żeby pozwolić sobie na ich wyrażanie. I tu przychodzą do mnie słowa “nie zawsze jestem lotosem na tafli jeziora”. Pozwalanie sobie na smutek, złość, zażenowanie, to pozwalanie sobie na bycie człowiekiem. Ze wszystkim i nie wybiórczo. I tu wrócę do tego, co napisałam na początku. O tym, że jeśli ktoś w nas coś wzbudza, to znaczy że mamy to w sobie do przepracowania. To, że ktoś w nas coś wzbudza, dla mnie oznacza, że jesteśmy ludźmi. Że nie zamrażamy emocji. Że pozwalamy im przepłynąć i wybrzmieć w naturalny dla nas sposób. Owszem, mamy to w sobie. Ale dzięki temu, że nie zamrażamy się na to, co nam ktoś odbija, możemy się temu przyjrzeć. Czasem samemu, a czasem z czyjąś pomocą. Dlaczego? Podobno człowiek uczy się na błędach. Ale może całe życie je popełniać, nawet o tym nie wiedząc. Czasem ktoś może pomóc nam go wskazać, a my dzięki temu zamiast walić głową w ścianę, możemy nagle przestać i zrozumieć, dlaczego bolała nas głowa. Często przyciągamy w swoim życiu różne osoby i sytuacje. Czasem one do nas wracają. To, że one do nas wracają nie musi oznaczać, że my dalej jesteśmy w tym samym miejscu. Tylko to, że Wszechświat chce nam pokazać, jaką drogę przeszliśmy i jak patrzymy na tę sytuację z tego miejsca teraz. Czy czujemy to samo? Czy podejmujemy te same decyzje? O czym jest ta lekcja? Dopiero, kiedy coś do nas wraca (czasem więcej niż raz) możemy się tak naprawdę przyjrzeć o czym to jest. Esencją tego, o czym piszę jest dla mnie pozycja Virabhadrasany II (wojownika II) w jodze. W tej pozycji tylna ręka oznacza przeszłość, ta wyciągnięta do przodu – przyszłość, a przestrzeń naszego oddechu to teraźniejszość. W tej pozycji wzrok kierujemy na przednią dłoń – patrzymy przed siebie, ale to nie oznacza, że odcinamy się od przeszłości – ręki wyciągniętej do tyłu. Przyglądamy się w kierunku, w którym chcemy podążać, ale obecni jesteśmy w sercu – naszym tu i teraz. Wojownik nie walczy. Wojownik integruje swój umysł, ciało, oddech i serce. Jest całością, w przeszłości, przyszłości i teraźniejszości. Wojownik daje przepłynąć temu, co w nim żywe. To poddanie nie wynika z jego bezsilności. To poddanie to jego moc. Z tej mocy czerpie to, czego potrzebuje, by wzrastać. Jaką drogę wybierasz Ty?